Statysta w filmie – czyli NPC IRL
Pewnego razu (gdy jeszcze pracowałem w Heveliusie) podszedł do mnie nasz konserwator Paweł – swoją drogą niezły agent – i zapytał czy byłbym zainteresowany rolą statysty w filmie. Powiedziałem że spoko, dla mnie to super zabawa. Temat ucichł i myślałem ze umarł śmiercią naturalną, ale jednak Paweł pamiętał. Któregoś razu podesłał mi link do strony rekrutującej na statystów do filmu historycznego osadzonego w Gdańsku lat 40 XX wieku. W sumie od niechcenia zrobiłem szybciutko zdjęcie swojej twarzy i postury, i całość wysłałem do firmy ABM Trójmiasto – która to rekrutowała na statystów. Nawet sobie nie wyobrażacie jak zaskoczony byłem, kiedy dostałem pozytywną odpowiedź na moją rekrutację.
Ogólnie bycie statystą na planie filmu kostiumowego jest naprawdę super zabawą. Nie dość, że wszyscy ludzie których tam poznajesz są mega pozytywni, wkręceni w temat i oddani swojej (niestety płatnej symbolicznie) pracy, to jeszcze masz okazję zobaczyć swoją mordkę w telepudle. No cholipa, jak ktoś naprawdę chce sobie zrobić przerwę od monotonii codzienności i ciągłego napięcia, to bycie statystą jest super odskocznią. Sama praca jest bardzo dynamiczna, co chwilę coś się dzieje, można nawet porozmawiać z gwiazdami wielkiego (jak również mniejszego) ekranu. Najgorszą częścią są powtórki. Zdarzają się momenty gdzie jedną scenę trzeba powtarzać dziesiątki razy, bo coś nie pykło tak idealnie jak trzeba.
Osobiście, nie czuję żebym zmarnował choć minutę na planie. Jeśli nie ma nic do roboty, możesz sobie na luzie pogadać z innymi statystami, wypić sobie kawusię, pożartować sobie (szczegolnie „hopa fart meme” chyba na zawsze pozostanie w moim sercu) z codziennych rzeczy, nawet najeść się firmowymi kanapeczkami. Zabawa jest naprawdę przednia i polecam każdemu kto lubi kontakt z ludźmi spróbować choć raz wystąpić w roli statysty.
Jeszcze z tego miejsca bardzo chciałbym pozdrowić Mioduszewskiego, Maksia, Anetę, Łukasza, Aleksa i Wojtka gdzie kolejno: Był największym wykrętem całego planu, miał mega zajawkę na pracę na planie, była świetną aktorką i partnerką, był najlepszą mordką ever, świetnie znał polski i jego „przypadki”, a ostatni przeze mnie wspomniany był najzabawniejszym śmieszkiem na świecie.
Dzięki że mogłem z wami pracować <3 Byliście – i jesteście nadal cudowni :3.